GAZETA WYBORCZA, Jacek Świąder:
„Biegła w Różewiczu i warszawskich duetach Karolina Cicha ma nowy, w pełni autorski materiał. Jej głos jest wykorzystany (i nagrany) fenomenalnie. Słychać każde słowo, słychać każdy zakręt. Oddech. Po aktorsku Cicha (związana przez kilka lat z Gardzienicami) oddaje rozpisane wcześniej emocje. Fragment, gdy w „Come Gentle Night” zmęczonym głosem wzdycha: „In the middle of the day I search for the moon”, wywołuje ciarki.Cicha ma bardzo charakterystyczną barwę, jest pełna charyzmy, magnetyczna. Muzyka, którą napisała, jest podporządkowana słowom. Krakowsko-paryska, wyostrzona, z zacięciem artystycznym, akustyczna, tęskna, ale bardzo precyzyjna. Cicha to prawdziwa, komunikatywna artystka, bez przymiotnika awangardowa czy alternatywna.”(Gazeta Wyborcza, 2012-04-26, Jacek Świąder)
(sł. K. Cicha, K. Mojsak)
Nie ma świata poza murem,
poza murem nie ma świata.
A kiedy pewnego ranka wszystkie bóle ustępują,
myśli wszystkie odpływają, ciało staje nieruchome.
To pytanie i tak zostanie zadane
Zapisano – odrzucono, potwierdzono – zaprzeczono.
Zainstalowano i anulowano zmiany.
To zadanie niesłychane,
to rachunek przed znikaniem.
To zadanie ma równanie
na tysiące niewiadomych.
Coś napisał, napisałeś: wszystko staje nieruchome,
może będzie trwać bez końca, ale nie nasyci głodu.
Nie ma świata poza murem.
Poza murem nie ma świata?
(sł. K. Cicha, K. Mojsak)
Zanim nadejdą dni powodzi, zanim woda wedrze się na ulice, uciszy miejski hałas.
Zanim zatopi cały ten nasz zgiełk, nasz świat uporządkowany, nasz świat ulizany.
Oddychaj mocno.
Oddychaj głęboko.
Zanim nie przyjdzie to, co
nie nadchodzi.
II
Zanim zaczniemy wznosić tamy, zanim powstaną pierwsze tratwy, ulicami popłyną łodzie.
Zanim utoną nasze piwnice i ogrody i mury naszego domu – nasze cztery ściany, cztery kąty.
A nasze sofy trwać będą pod wodą jak głębinowe ryby.
Zanim ulicami płynąć będą drzewa.
Zanim nasze auta i laptopy odpłyną samotnie w nieznanym kierunku…
III
Zanim podwodne miasto zgaśnie, zanim rzeka stanie się morzem, a morze – oceanem.
Nim nie ujrzymy świateł naszego miasta świecących w głębi wody,
(wody bez brzegów, wody bez kresu).
Zanim szczyty wieżowców nie zaczną wyglądać jak wyspy na nieskończonym oceanie,
zanim ludzie nie zaczną wznosić oczu ku górze, skąd będzie miała nadejść im pomoc,
a amfibie jak arki zbierać będą rozbitków w świecie, którego już nie będzie.
(sł. Piotr Borkowski)
To jest piosenka dla nas ludzi
Których na chwilę przyjął świat.
To jest ballada dla nas ślepych ludzi
Tańczących w świetle tylko raz
REF: Fade in, fade out, fade, in fade out
Przepływamy przez ten
ten świat
II.
Miganie słońca, rwany film
Błysk świata szybkie życie gra
Pod powiekami tańczą chwile
Biegnę zobaczyć co się da
III.
A kiedy czasem tuż pod powieką
Przestaję nosić świata mgłę
Nagle się budzę w tym drugim świecie
Od zawsze większym wewnątrz mnie
(sł. K. Cicha, W. Shakespeare)
The crowd of billboards along the street
Just like thoughts in my brain
Too many shapes, too much rush
Let’s prepare ourselves for the night
No doubt – it’s time to escape
The moon tries to come closer – the stars begin to dance
The troubles of the day must pass and wait for the next sunrise
REF:
„Come gentle night, come loving night, give me my lover
And when he shall die, take him and cut him out in little stars
And he will make the face of heaven so fine
That all the world will be in love with night
And pay no worship to the garrish sun”
(W. Shakespeare)
II
One busy day after another
No dreams, no air, no relief
In the middle of the day I search for the moon.
When will you come to soften my body
When will you break the wall inside me
When will I be able
To catch your loving face
„Oh I have bought a mansion of love
But not possessed it, and though I am sold
Not yet enjoyed
so tedious is the day
Like an impatient child I’m waiting
I am waiting” (W. Shakespeare, fragmenty monologów Julii z „Romea i Julii)
sł. K. Mojsak
Pieniądze krążą z rąk do rąk. zapalają się światła i gasną.
Przy papierowym dźwięku trąb pną się małpy po drabinach.
REF:
W najbliższym stuleciu nic się nie zmieni
Na najlepszym świecie możliwym
każdy wokół własnej osi,
każdy wokół własnej osi.
II
Po biurach krążą dokumenty, przy oknach zamkniętych na oścież.
Oklaski cięgle jeszcze brzmią, uśmiechy na ustach zamierają.
III
Na najlepszym z możliwych ktoś pociąga za sznurki
i ktoś jest pociągany, drabiny sięgają nieba.
sł. K. Cicha , Mamadou Diouf
Tu się wszystko wydarza.
Stąd rzeczy biorą się.
To marzenie żebraków,
księgowych i gwiazd
REF:
Czy tu ma być nasz nowy świat?
Czy nasze miejsce znajdziemy tu?
Czy na tę rzekę patrzeć co dnia,
Czy mam tu żyć pod dobrym niebem?
II
Miasto z legendy
Miasto z brukowca
Giełda papierów
Wielki wspaniały mit.
(tekst Mamadou w senegalskim języku wolof, tłumaczenie:
„Doprawdy tak jest. Przyjechałem tu. Jestem tu w tym miejscu. Cieszy mnie ten widok. Kochana moja, przyjaciele moi, dołączcie do mnie, do nowego miejsca, gdzie serce się raduje.”)
sł. K. Cicha
Tomorrow night
take this vial and drink
be brave and be not scared.
You will only fall asleep
but your body will look like dead.
Then they‘ll lay you in that vault
where your lover will find you soon.
His grief will melt when he sees
that you wake up from this mortal dream.
REF:
Only trust that you will rise
From this death-like dreaming.
Then you’ll see him.
Tomorrow night
Take this vial and drink
You’ll fade away for a while
Until you see your lover next day
You are completely alone.
People around you think that you’ve died.
They will lay you in a gloomy vault.
Try to conquer this strangling fear
Saying that you’ll stay in death’s embrace.
sł. K. Mojsak
All that is solid melts into air
the air for people to breath
the air for people to share
the air for us to steal each other
No chance to go back
And no use to despair
When all that is solid melts into air
and you have shifting sand in your shoes
but it’s now you who can choose the direction
no protection, no connection
so much to gain, nothing to loose
straight paths, illusions
shortcuts, conclusions
institutions, destitutions
maps and tricks and traps
books of rules – confusions
deluge of delusions
free will is freewheeling whenewer it wills
steer cleer of ill-will and do what you will
don’t confuse the giant with a wind mill
sł. Gustaw Daniłowski
Mam cztery okna w moim domu
Przez jedno patrzę na ludzi plemię.
Nad którym Pan Bóg błyskawicę gromu
W surowej dłoni ustawicznie trzyma.
Przez drugie widzę, widzę ziemię
Tę dawną gwiazdę zgaszoną w błocie,
Do której żywe istnienia się tulą,
Odkąd się stała kulą – plamą w błękitnym namiocie.
Przez trzecie śledzę głąb mojego ducha
I widzę serce dzikie i podarte….
Lecz najdziwniejsze jest to okno czwarte
Raczej nie okno, lecz framuga głucha, jakas krata
I tylko czasem przez szczeliny ciasne dochodzą.
Nieznanych świateł zarysy niejasne – dochodzą
I się łudzę i się łudzę
Że śmierć, to co widne, zatrzaśnie na głucho.
Gdy trzech poprzednich zmęczą mnie widoki
Uciekam w czwarte i źrenicą suchą
Śledzę mroki.
(sł. K. Cicha, K. Mojsak)
There’s light from inside
From the eighth dimension
But I’m not a part of it
I’m not that force inside me
My possession is not mine
My power is only pretence
It appears and goes away
I’d like to keep it for myself
The stream of beauty, impossible to define
It chose me to be its medium
I’m trying to catch it
but it always escapes
It blows wherever it wants
And I can hear its voice
But I don’t know where where it comes from
And where it goes.
The meaning always comes from a side angle
It always comes after all. Like a thief
The rest happens of it’s its own will
The rest is silence.
Patroni medialni: